środa, 29 kwietnia 2015

Ulubione aplikacje na telefon

W kwietniu minął rok, odkąd kupiłam sobie nowy telefon, Samsung S III mini. Chciałabym podzielić się z Wami moimi kilkoma ulubionymi aplikacjami na telefon.

Cover artInstagram

Na początku ta aplikacja wydawała mi się zbyteczna, teraz jednak nie mogę się od niej oderwać. Zanim wstanę sprawdzam zdjęcia dodane przez osoby, które obserwuję i nie ma dnia bez choć jednego zdjęcia. Ostatnio jednak zaczyna mnie trochę irytować społeczność like-owych kolekcjonerów.








Cover artSnapchat

Podobno ta aplikacja powstała przypadkiem i w dodatku jest wynikiem błędu. Mi to jednak nie przeszkadza. To mój idealny sposób na komunikację z moimi siostrami, gdy muszę przesłać im zdjęcie czegoś lub kogoś.








Cover art
Mój kalendarzyk

To mój zdecydowany faworyt. Mam nawet wrażenie, że dzięki niemu mój cykl się w końcu uregulował :). W aplikacji mamy możliwość określenia rodzaju dolegliwości i nastroju (wybór jest ogromny:)). Kalendarzyk informuje też kiedy jest największa szansa na zajście w ciążę oraz "ostrzega" o nadchodzącym okresie.








Cover art
Money Zoom

Z tą aplikacja mam pewien problem. Mam ją na telefonie ale jej nie używam :). Spodobała mi się zanim mój telefon trafił do naprawy, potem ponownie ją zainstalowałam ale nawet nie zaczęłam używać. Moje centrum finansowe to teraz torebka z kwitkami :). Mimo wszystko polecam ją każdemu, kto chce okiełznać swoje finanse.







Cover art
Endomondo

Cover artKażdy, kto zaczyna swoją przygodę ze sportem powinien ją mieć. Można wybrać jedną z wielu dyscyplin sportowych, wcisnąć zielony przycisk i zacząć ćwiczyć. Lub po prostu spacerować (co jest moją główną aktywnością fizyczną). A na koniec każdego miesiąca dostaje się raport, w moim przypadku bardzo motywujący :).







2048

Tę grę mam na swoim telefonie głównie ze względu na brata, ale ostatnio sama też w nią gram. Niby taka prosta, a potrafi wciągnąć.

Cover art






Mahjong Solitaire Epic

A to jest gra, za którą ja przepadam. Polega na dobieraniu w pary takich samych klocków, aby zniknęły z planszy. To taki chiński odpowiednik pasjansa.








Cover art
Quizowanie

Tą grę pokazały mi siostry. Gram w nią tylko gdy mam humor, bo zbyt często dołuje mnie to, że tak mało wiem :).










A jakie są Wasze ulubione aplikacje?

piątek, 17 kwietnia 2015

Jak kulturalnie zaistnieć w sieci - przemyślenia #1

Miałam napisać kolejny post z serii "Moja lakierowa kolekcja" ale moje paznokcie naprawdę źle znoszą odstawienie odżywki z Eveline. Miał być też post o moich ulubionych aplikacjach na telefon (opublikuję go w przyszłym tygodniu) ale postanowiłam napisać na inny temat, po części związany z pewną aplikacją.

Odwiedzając profile znanych youtuberów zauważyłam pod wieloma zdjęciami komentarze handlowe typu "oddam", "5 like za 10 like", "10 like za follow", itp. Raz czy dwa odwiedziłam profil osoby, która w ten sposób się reklamowała, ale potem dałam sobie spokój. Taka ilość tego typu komentarzy może złamać największego twardziela. Nie dziwię się więc, że niektórzy użytkownicy piszą prośby o nie publikowanie takich komentarzy a nawet blokują takie osoby. Próba prowadzenia konwersacji na linii autor-odbiorca jest trudna, kiedy trzeba przedrzeć się przez morze, a nawet ocean, bezwartościowych komentarzy.

To, o czym chciałam dzisiaj napisać, zaczęło się od filmiku Karoliny z kanału StylizacjeTV.


Zwróciła ona uwagę na takie właśnie nic nie wnoszące komentarze, podając m. in. przykład Zuzy z kanału Banshee. Postanowiłam odwiedzić konto Zuzy na Instagramie i przeraziłam się. W 90% komentarze pod zdjęciami to właśnie "oddam za...", "polubię za...". Zwróciłam uwagę jednej dziewczynie, że takie spamowanie nic nie daje, to dowiedziałam się, że jestem za stara, żeby oglądać filmiki Zuzy :). Biorąc pod uwagę zdjęcia tej dziewczyny wcale się nie dziwię, że uważa mnie za starą osobę. Jej nie było jeszcze na świecie, kiedy ja miałam tyle lat co ona :). A że wyrosłam już z bezużytecznego wszczynania kłótni w Internecie (właściwie to nigdy ich nie wszczynałam) i staram się kulturalnie dyskutować z każdą osobą, to dałam sobie spokój z tłumaczenia jej czegokolwiek. Jedna jaskółka wiosny nie czyni.

Przeglądając komentarze pod zdjęciami Zuzy zauważyłam też coś innego. Nie subskrybuję kanału Zuzy, więc nie wiem w jakie dni dodaje ona swoje filmiki, wiem jedynie że prowadzi ona program, który podzielony jest na sezony, z których każdy nazywa się inaczej. Ma wierną rzeszę fanów, głównie w wieku gimnazjalnym, która czeka na każdy nowy odcinek. I tu właśnie jest szkopuł. Z konwersacji na IG dowiedziałam się, że ostatnio Zuza dodaje te filmiki później niż początkowo planowała. Oprócz komentarzy "oddam" pod ostatnim zdjęciem jest też sporo "gdzie nowy Miodek?". Kilka wypowiadających się osób rozumie, że Zuza ma teraz maturę, ale większość nie rozumie dlaczego nie ma nowego filmiku, skoro Zuza się do tego zobowiązała.

I tu jest miejsce na moje wątpliwości. Czy Youtube to zabawa czy obowiązek i praca? Dla niektórych pewnie praca, z której czerpią korzyści, ale podejrzewam że Zuza założyła swoje konto i zaczęła kręcić filmiki, aby się bawić i testować nowe możliwości. Czy młoda widownia youtubowa jest aż tak mało wyrozumiała, aby zrozumieć, że twórcy youtubowi mają też coś poza Yotubem: obowiązki domowe, szkolne, niektórzy też pracę? 

Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam. Pozdrawiam wszystkich, którzy czytają mnie, oglądają kanał Karoliny lub Zuzy. Pamiętajcie, bądźcie wyrozumiali. Każdy z nas ma swoje życie i swoje problemy, z którymi musi się zmierzyć. Trzymajcie się mocno.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Projekt denko i krótkie recenzje - marzec'15

Marcowe denko
W marcu, podobnie jak w lutym, nie zużyłam zbyt wielu produktów. Jedynie zmywacz z Isany (nie ma go na zdjęciach), żel do golenia z Nivei, żel do mycia twarzy, dezodorant w kulce i wodę toaletową z Yves Rocher.

Żel do golenia, którego używałam, pochodzi z linii dla mężczyzn, więc jego zapach jest typowo męski. Mimo, że kocham męskie zapachy, to ten mi trochę przeszkadzał. Jest dość intensywny i czuć go chwilę po użyciu na skórze, nawet jeśli używam zapachowego żelu z YR. Pomijając zapach jestem bardzo zadowolona z tego żelu, jest wydajny i starczył mi naprawdę na długo. Przetestuję teraz jakąś piankę lub żel dla kobiet i zobaczę, który lepszy.

Żel do mycia twarzy z Yves Rocher okazał się dla mnie niespodzianką, ale nie wiem czy miłą. Używam go już od dłuższego czasu i to moje kolejne opakowanie, ale ostatnio po obejrzeniu filmiku na Youtube o SLS sprawdziłam jego skład i zdziwiłam się, kiedy zauważyłam jak wysoko w składzie tego żelu jest właśnie ten związek. Mi on szczególnej krzywdy nie robi, ale zauważyłam, że jak go używam, to moja twarz po kilku minutach jest jakby sucha. Muszę ją przemyć tonikiem i nałożyć krem, co przy mojej cerze mieszanej jest dość dziwne. Mam zachomikowane jeszcze jedno opakowanie, które chcę zużyć, a potem poszukam czegoś z bardziej przyjaznym składem.

Dezodorant w kulce o zapachu migdału z Kalifornii z Yves Rocher to jeden z wielu z tej serii, który postanowiłam przetestować. Zapach ma dziwny, trudno mi go do czegoś porównać, ale jest nawet przyjemny. Jeśli chodzi o skuteczność to nie ma co liczyć na wielkie efekty. Jedynym plusem tego produktu są ciekawe zapachy, ale nie polecam go komuś, kto ma problemy z poceniem.

Woda toaletowa Kokos z Malezji, to mój ulubiony zapach z tej serii. Jest słodki a niektórym moim znajomym bardziej przypomina wanilię niż kokos. Zawsze kupuję mniejsze opakowanie a potem się dziwię, że tak szybko się skończyło :).


Żel do mycia twarzy i żel do golenia
Woda toaletowa i dezodorant






W marcu zużyłam też kilka maseczek Rival de Loop w próbkowych opakowaniach, ale o nich napiszę w oddzielnym poście.

A Wy ile produktów zużyłyście w minionym miesiącu?

sobota, 4 kwietnia 2015

Wesołych Świąt!


Wszystkim odwiedzającym mojego bloga życzę wesołych rodzinnych świąt wielkanocnych. Niech jajko będzie smaczne a Śmingus bardzo, bardzo mokry. Lub śnieżny (jak kto woli) :).