środa, 11 lutego 2015

Moja lakierowa kolekcja cz. 1


Dziś przedstawiam Wam pięć lakierów z mojej kolekcji. Pomalowałam trzy paznokcie odpowiednio jedną, dwoma i trzema warstwami lakieru (mam nadzieję, że na zdjęciach widać różnicę). Ja zazwyczaj maluję paznokcie dwoma warstwami, krycie jest zadowalające a paznokcie nie są pokryte grubą warstwą. W przypadku tego najciemniejszego lakieru wystarczy jedna warstwa, ale jaśniejsze, zwłaszcza Pastel Love, najlepiej wyglądają przy trzech warstwach.

Jeśli chodzi o pędzelki to essence wygrywa. Pędzelek jest duży i jestem w stanie jednym ruchem pokryć całą płytkę paznokcia, ale akurat ta buteleczka nie specjalnie mi odpowiada, trudno jest mi nabierać z niej lakier na pędzelek. Za to pędzelki Wibo są drobne i standardowe, takie, jakich najbardziej nienawidzę. Muszę malować paznokcie wiele razy, żeby nie było widać nierówno nałożonego lakieru. Kolory lakierów wynagradzają jednak cały trud :).






A tak wyglądają wszystkie lakiery razem:

niedziela, 8 lutego 2015

Podsumowanie tygodnia 12 (6)


Niewiele tego śniegu ale jest radość :)
Miniony tydzień był spokojny a dzisiaj na chwilę odwiedziła nas w końcu zima. Odprawiłam też coroczny rytuał, jakim jest bitwa śnieżna z moim bratem. Dostałam śnieżka prosto w twarz, ale zabawa była przednia. A tak wygadają moje postanowienia po tym tygodniu:

Ćwiczenia: ćwiczę, ćwiczę. Nie ma opie*dalania się :).

Paznokcie u stóp: postawiłam na kontrowersyjne połączenie: biel i mięta.

Systematyczna regulacja brwi: zastanawiam się nad kolejną zmianą, ale jeszcze nie przemyślałam tego dokładnie.

NIE rozdrapywanie i NIE wyciskanie syfów: oj, w tym tygodniu było źle. Moja cera szaleje i moje ręce również. Muszę powalczyć.

Kremowanie rąk: opracowałam technikę kremowania rąk wieczorem przed snem.

Balsamowanie: jestem wyjątkowo systematyczna.

Garbienie się: nie jest tak źle. Myślę nawet że ćwiczenia pomagają mi wytrwać w tym postanowieniu

Codzienne zdjęcia: to jeszcze nie nawyk, ale robię je codziennie.

Nie stresować się: czy to prawda, że stres wpływa na stan cery? Jeśli tak, to zeszłotygodniowy stres sprawił, że moja twarz to pole minowe.

Chipsy i inne przekąski: wczoraj się złamałam się i kupiłam sobie popcorn, ale Bóg mnie chyba za to pokarał bo od wczoraj boli mnie brzuch.

NIE marszczenie czoła: tak, jak podejrzewałam, rano budzę się z trzema głębokimi czerwonymi bruzdami na czole. W ciągu dnia staram się kontrolować, ale w nocy to nie łatwe.

Nowym wyzwaniem będzie nie jedzenie niczego po 20. Mam zwyczaj jeść właśnie wieczorem, czasami koło północy, często przed samym snem. Po prostu nie potrafię usnąć, czując głód lub nawet niewielką pustkę w żołądku. Chcę jednak jakoś uregulować spożywanie posiłków, a żeby to zrobić, muszę zacząć jeść pożywne śniadania rano a nie najadać się wieczorem i w nocy.

A jak Wam mija tegoroczna zima? Był bałwan i bitwa śnieżna?

NA CELOWNIKU: Brwi - cień, kredka i tusz do brwi

Brwi są ważną częścią twarzy, którą należy podkreślać w makijażu. Wiadome. Ja odkryłam to stosunkowo niedawno, ale już widzę różnicę. Kiedy mam gorszy dzień wystarczy że podkreślę jedynie brwi i moja twarz już wygląda inaczej.

Moim pierwszym nabytkiem do podkreślania brwi była paletka z essence, którą pewnie wszyscy znają. Kupiłam ją po obejrzeniu filmiku Agnieszki z kanału Nissiax83. Używam głównie ciemniejszego cienia. Przyciemnia moje brwi i dzięki temu wyglądam świetnie nie musząc używać niczego innego. Pędzelek jest mały, ale świetnie się go używa. W opakowaniu są jeszcze trzy szablony do brwi, ale nigdy ich nie używałam, więc na ich temat nie mogę się wypowiedzieć.


Kilka miesięcy temu wypatrzyłam w Rossmannie tusz do stylizacji brwi z Wibo. Potrzebowałam czegoś, co utrzyma w ryzach moje brwi. Myślałam o czymś transparentnym a trafiłam na ten tusz. Kolor ma dziwny, trochę się opalizuje, ale po nałożeniu na brew ciemnieje, więc muszę uważać, żeby nie przedobrzyć kiedy go używam. Brwi rzeczywiście są ujarzmione.



Mój ostatni nabytek, którego teraz najczęściej używam to kredka do brwi z Yves Rocher. Nie wiem który to numerek, bo napisy już się starły ale kolor to blond. To taki bardzo jasny brąz. w moim przypadku zbyt brązowy, podobny do tego jaśniejszego cienie z paletki essence. Na początku trudno mi było go używać, ale potem się rozruszał i teraz już jest w porządku. No i jeszcze ta szczoteczka :). Moja pierwsza szczoteczka do brwi!


Wybaczcie, ale jeśli chodzi o robienie zdjęć kosmetykom, to jestem kompletna noga, dlatego dodaję dwa zdjęcia w różnym świetle moich brwiowych wspomagaczy :).


 A to moja piękna twarz i piękne brwi podkreślone kredką z YR.

wtorek, 3 lutego 2015

Synowie Anarchii - kolejny serial

Charlie Hunnam, serialowy Jax Teller
Przedstawiam Wam kolejny serial, który ostatnio odkryłam.

W skrócie akcja serialu rozpoczyna się w momencie gdy skład broni klubu motocyklowego Synowie Anarchii spłonął podpalony przez konkurencyjny klub. Synowie muszą szybko odbudować zapasy broni i znaleźć nowe miejsce, w którym mogliby tę broń składać i przechowywać. Każdy z bohaterów zmaga się ze swoimi problemami oraz problemami klubu. Jax, wiceprezydent klubu, chce, aby klub porzucił handel bronią, Było to marzeniem jego zmarłego ojca, który pozostawił Jaxowi swoje dzienniki, w których opisał własną wizję klubu.

Nie chcę Wam zbyt wiele zdradzać, żebyście sami mogli się przekonać czy ten serial Wam odpowiada.

Wracając do serialu występuje w nim aktorka, którą pewnie kojarzycie (lub nie) z serialu "Świat według Bundych". Katey Sagal gra tu żonę prezydenta klubu i matkę Jaxa Tellera, tego przystojniaka obok :). Oprócz niej i Rona Perlmana, który gra jej męża, nie znałam nikogo z obsady. Nawet Charlie Hunnam był dla mnie niewiadomą. Znałam go jedynie z afery, jaka się rozpętała kiedy miał zagrać w ekranizacji książki "Pięćdziesiąt twarzy Greya" ale nie znałam żadnego filmu, w którym zagrał. Chyba pora to nadrobić :).

W tej chwili jestem po pierwszym sezonie Synów i powiem szczerze, spodziewałam się więcej przemocy i krwi, niż jest przedstawione w serialu. Myślałam, że mordobicie będzie na każdym kroku, ale tak nie jest. No i mimo że Clay handluje bronią, to jednak stara się trzymać narkotyki z dala od swojego miasta, więc jakieś przesłanie jest :).

Jeśli jesteście miłośnikami motocykli, filmów z odrobiną komedii i sporą dawką adrenaliny, to ten serial jest dla Was. Mnie spodobało się w nim braterstwo Synów (chociaż jest jedna rzecz, która nie wzbudziła mojej sympatii do członków klubu, ale nie chcę Wam zdradzać co to jest, bo to byłby za duży spoiler) i to że są w stanie zrobić dla siebie wszystko.

A może znacie już ten serial? W sumie zaczęli go puszczać pięć czy sześć lat temu, więc to pytanie jest chyba bez sensu :). Ja tak właśnie mam, że seriale oglądam z dużym opóźnieniem, bo wolę obejrzeć je w ciągu kilku dni w całości. Dzisiaj na przykład obejrzałam dziewięć odcinków pierwszego sezonu podczas sprzątania łazienki. Nawdychałam się trochę Domestosu, ale warto było :).

niedziela, 1 lutego 2015

Podsumowanie tygodnia 11 (5)

Źródło: tumblr.com

Minął w końcu ten szalony tydzień i pierwszy miesiąc kolejnego roku. Będę teraz sentymentalna, ale czas płynie tak szybko. A im jestem starsza, tym bardziej to odczuwam.

Podsumowanie tygodnia wyjątkowo w niedzielę. W zasadzie myślę o tym, aby już tak zostało. A to wyniki tego tygodnia:

Ćwiczenia: wchodzę na wyższy poziom. Jestem na półmetku wyzwania 30-dniowego i już prawie wymiękam, ale nie mogę się poddać. To byłoby zbyt łatwe a zaczynanie wszystkiego od początku zbyt trudne.

Paznokcie u stóp: dziś mam zamiar zmienić kolor. W tej chwili na dużym palcu u lewej nogi mam malinowy z YR, który już się skończył, a na pozostałych ciemniejszą czerwień z Rimmel 60 sekund. Pora na coś jaśniejszego i koniecznie jednolitego :).

Systematyczna regulacja brwi: dzisiaj zaszalałam i zmieniłam trochę ich kształt, ale niewiele. Pewnie nawet tego nie widać. W swoim życiu tylko raz udało mi się osiągnąć idealny kształt i teraz znowu do tego dążę.

NIE rozdrapywanie i NIE wyciskanie syfów: na mojej twarzy dzieją się ostatnio jakieś dziwne rzeczy. Pojawiło się sporo zaskórników, z którymi chcę teraz jakoś powalczyć.

Kremowanie rąk: bez zmian, jest w porządku.

Balsamowania: używam na zmianę olejku do ciała i mleczka z YR.

Garbienie się: w tym tygodniu w natłoku nawet nie zwracałam na to uwagi.

Codzienne zdjęcia: kalendarz bardzo pomaga, nie zapomniałam o żadnym.

Nie stresować się: dzień obrony i dzień poprzedzający były jak dotąd najgorszymi, ale już minęły, więc teraz powinno już być w porządku.

Chipsy i inne przekąski: ponownie - zwycięstwo :).

Wyzwaniem na kolejny tydzień będzie NIE marszczenie czoła. Robię to chyba przez sen, bo rano budzę się z głębokimi bruzdami. A także kiedy reguluję brwi i się dziwię. Postanowiłam nawet używać kremu przeciwzmarszczkowego, który dostałam kiedyś za darmo z Yves Rocher.

A tak w ogóle u mnie zima szaleje. Raz pada śnieg i jest zimno, by po dwóch dniach wszystko zniknęło i zabawa zaczęła się od początku. U Was też tak jest?

Źródło: tumblr.com